Tak tak, ja wiem, że tak się robić nie powinno. Niestety sprzęt i nieudolność pseudomechaników zrobiła swoje. Nauczyłem się już, że auta serwisuje się w dobrych warsztatach, tamtego mechanika "po znajomości" już nie ma, nie istnieje, jakieś ciemne układy go wykończyły, zresztą notorycznie ginęło mi paliwo...
Co do objeżdżania korków - tak, praktykuję. Nawet czasami jest tydzień, że codziennie jadę inną trasą. Nadkładam niewiele, bo ok. 20%, a w korkach stanę może raz na tydzień, jak się niekorzystne układy ruchu zrobią. Raz jak chciałem ominąć korek to wpakowałem się w jeszcze większy, a potem rzucałem gromy na ZIKiT na innym forum. Więcej grzechów nie pamiętam <!-- s:) -->.
A jak zjeżdżałem z górki - omijałem naprawdę górzyste tereny. Starałem się zjeżdżać z prędkością będącą wypadkową bezpieczeństwa i utrzymania płynności ruchu. I Bogu dziękować, nie wyleciałem z żadnego łuku.
Niskie obroty - dla benzyniaka 1500 to jest nisko, choć to też zależy. W Sienie, która chlała 12 l/100 km po mieście i połowę tego w trasie (a w zimie w mieście nawet 13,5), z reguły nie przekraczałem 2500-3000. Obecnie w Fabii 3500 staje się powoli normą .
krpablo (@krpablo)
Informacje o krpablo
Posty napisane przez krpablo
-
-
Tak, to przedlift, idzie poznać po grillu. Przedlifty mają proste "żeberka", a polifty - ustawione ukośnie. Produkcja to dokładnie 16 czerwca 2004 (warto było kupić od ASO, pokazali mi chłopaki historię i dali dokładny wydruk specyfikacji) - ciekawe, kiedy wchodził lift - od lipca albo później? Notabene dokładnie rok później zdałem prawko <!-- s:) -->.
Ja tym słabszym HTP czasami biorę na światłach mocniejsze fury. :cwaniak: Mocy trochę brakuje pod większą górkę, jadąc "z ładunkiem" czyt. we 3 osoby redukcja czasami musi być.
Kolor jest ładny, co najlepsze - omijają go ptaki. Na czerwoną Sienę robiły równo - nie było tygodnia, żebym nie czyścił lakieru zaklinając przy okazji latające ptactwo... -
Dodałem w końcu zrobione na szybko fotki, po operacji założenia barw klubowych <!-- s:) -->. Przy okazji zauważyłem, że jakiś palant osiedlowy już mi ją ochrzcił trzema rysami na klapie bagażnika... Nie, nie przydzwoniłem w nic, bo nie ma śladu na zderzaku, poza tym rysy są nieregularne i jedna jest nieco głębsza. Dobrze że ich nie widać na pierwszy rzut oka.
-
A ja zrobiłem małe porządki, zamontowałem ramki pod blachy i nakleiłem lepę na tyłek . Czekam na ustabilizowanie się pogody, żeby w końcu ją umyć... Aaa, i jeszcze w piątek przyszły cztery zimowe buty marki Dębica <!-- s:P -->.
-
To takie centrum handlowe znajdujące się gdzie indziej niż Krokus . W miarę łatwo dojechać, bo z obwodnicy zjeżdża się na węźle Łagiewniki, potem ok. 2 km dwupasmówką i już <!-- s;) -->.
-
Proponuję następnym razem gdzieś bliżej cywilizacji - może w Bonarce? <!-- s:) --> Wiem, że tu dużo ludzi z terenów Huty i północnych osiedli...
-
Jazda na niskich obrotach - zgadzam się, to zarzynanie silnika. Tak samo redukowanie biegów celem hamowania (wicie, rozumicie - noga z gazu, redukcja, puszczenie sprzęgła bez gazu) - niby oszczędzamy klocki, a sprzęgło to co - niezniszczalne? W mojej poprzedniej Sienie taka ekojazda spowodowała w końcu uaktywnienie się systemu start-stop, czyt. po wciśnięciu sprzęgła następującym po zjechaniu z górki na biegu bez gazu silnik gasł - czujniki OK, krokowce OK, głowica OK, pompa paliwa OK, nawet sterownik silnika zamieniłem i nic nie pomogło - pomogła sprzedaż <!-- s:) -->. Jedyną opcją, żeby nie gasł, było zjeżdżanie z górki na luzie lub wciśniętym sprzęgle.
I tak szlag trafi całą Waszą ekojazdę, jak wpakujecie się w poranny korek na Wielickiej lub popołudniowy na Powstańców Wlkp. tudzież przed Matecznym (krakusy będą wiedzieć). -
Kolega zaczyna mieć zdaje się wydech o sportowym dźwięku. Wiesz, ile ludzie pakują kasy, żeby mieć taki dźwięk? <!-- s:D -->
A całkiem poważnie - u mnie w poprzednim samochodzie taki efekt wystąpił właśnie przy sypiącym się wydechu. Po 600 km usłyszałem właśnie dziwne huczenie. Już po dojechaniu na miejsce organoleptycznie stwierdziłem, w którym miejscu tłumik przerdzewiał na wylot.
-
[quote="marcing040381"]Przede wszystkim zapytam ile uciągnie bateria w galaxy?
Lumia przy średnim korzystaniu z neta i w miarę intensywnych rozmowach uciągnie 3,5 dnia.[/quote]Odpowiedź, jak zwykle w tej branży brzmi: to zależy.
Ja swojego Galaxy S+ ładuję średnio co 4 dni. Czasami co 3, jeżeli wiszę na telefonie nierzadko po pół godziny albo i dłużej. Mam wyłączoną ciągłą synchronizację i transfer danych przez sieć komórkową. Oczywiście jeżeli grałbym ze 4 godziny nonstop w Angry Birds albo siedział godzinami z włączonym wifi i przeglądałbym strony - wtedy pewnie widziałby ładowarkę codziennie.
Z ciekawości: jaką pojemność ma bateria w Lumii?
-
Ja mam telefon z serii Galaxy S (model S+) i uważam, że nie ma obecnie lepszej serii na rynku. Bierz w ciemno <!-- s:) -->.
-
[b]kapi[/b], przekażę <!-- s:) -->.
A z poważniejszych kawałków, za kółkiem osobiście lubię to:
http://www.youtube.com/watch?v=YOSZweJ62BQ
Tudzież inne kawałki SNL.
-
Brat mi wynalazł dobry kawałek do samochodu... <!-- s:P -->
-
[quote="seven"]
Hmm, to ja mam takie pytanie w związku z tym co napisałeś. Parę dni temu przypadkiem zacząłem obserwować właśnie ten wskaźnik temperatury i zauważyłem, że [b]zaczyna się podnosić dopiero po dobrych kilku minutach[/b], a nie od razu po odpaleniu silnika. Tak powinno być?[/quote]To zależy - ruszasz od razu w drogę, czy czekasz na nagrzanie się? Jeżeli ruszasz od razu, to myślę że max po 2-3 km silnik powinien mieć temperaturę roboczą. To jest właśnie wspomniane u mnie 3 skrzyżowania - dystans ok. 2-2,5 km. Jeżeli czekasz na nagrzanie, no to se trochę poczekasz ((C) Shrek 2 bodajże). Praktyka pokazuje, że silnik nagrzewa się szybciej, kiedy pracuje pod obciążeniem - co jest logiczne z punktu widzenia fizyki.
Sprawdź, ile mniej więcej czasu i km przejedziesz do momentu:- Ruszenia się wskazówki z punktu spoczynkowego - w Fabkach to oznacza chyba 50 stopni, jeśli się mylę, to mnie poprawcie.
- Ustabilizowania się wskazówki na temperaturze roboczej (ok. 80-90 stopni).
Jak będzie Ci się wydawać podejrzanie długo, to poproś kogoś z VAGiem o pomoc. Pomiary temperatury to zdaje się był blok pomiarowy nr 07, ale tego też nie jestem pewien w 100%. Będziesz mieć wtedy rozbieżność między tym, co pokazuje czujnik, a tym, co na liczniku, chociaż to też zależy od usterki. Może masz otwarty duży obieg i termostat do wymiany?
-
[quote="pietrass"]
Jak miałem seacika, po wymianie czujnika, różnika w spalaniu ponad dwa litry mniej na 100km. Niastety trudno to zaobserwować w skodach jak nie ma wskaźnika temperatury, że coś się dzieje. Wtedy się jeździ na ssaniu i więcej pali silnik.[/quote]U mnie wskaźnik temperatury cieczy jest <!-- s:) -->. Jak tak teraz sobie przypomnę, to faktycznie, czasami dopiero na którymś skrzyżowaniu z kolei (drugim albo trzecim) podnosiła się wskazówka, zwłaszcza w chłodniejsze poranki (ok. 10 stopni). Dzisiaj już na pierwszym skrzyżowaniu zaczęła się wznosić, zanim dojechałem do tego trzeciego to już stała jak żołnierz w szeregu na połowie.
-
Witajcie witajcie...
Ech, może w końcu czas na fotki? Tylko pasowałoby umyć auto... <!-- s:) -->.
-
To ja opiszę tzw. krótką piłkę w wykonaniu ASO Murawski i Luzar w Wieliczce.
Jak pisałem w innym temacie, wyskoczył mi błąd czujnika temperatury cieczy. Po dłuższym namyśle postanowiłem go wymienić dla świętego spokoju, gdyż potrzebuję jednak auta używać i dobrze, by było w pełni sprawne. Z uwagi na to, że w standardowych godzinach pracy znakomitej większości serwisów SAM jestem w pracy, musiał to być serwis otwarty do co najmniej 19. Pomyślałem, że może zaryzykuję ASO, przepłacę raz i się nauczę jeździć do innych polecanych przez forumowiczów <!-- s:) -->.
Najpierw zadzwoniłem do Inter Auto na Zakopiańską - pan powiedział że najpierw musi zrobić diagnozę, potem na podstawie numeru VIN zamówi część (cholera, co to za ASO które nie trzyma przynajmniej 1 sztuki takich co popularniejszych części na stanie?), na którą muszę wpłacić zaliczkę, jak część przyjdzie to przyjechać jeszcze raz na wymianę. Pomyślałem - szkoda czasu i benzyny. Drugie pod względem odległości (i pasujących godzin otwarcia) było właśnie ASO z Wieliczki. Telefon - bez zbędnych ceregieli umówiono mnie na określoną godzinę zapewniając, że w razie czego potrzebną część mają na miejscu. Po przyjechaniu zastałem kompletny luz blues, widać było, że fajrant za godzinę. Przedstawiłem panu z obsługi, z czym przyjechałem, zostałem ochrzaniony, że po co kasowałem błędy, że nie trzeba itp - puściłem te uwagi mimo uszu . Poprosiłem o sprawdzenie, czy to czujnik, czy przewody. Ze zmierzonych wartości wyszło jednak, że czujnik - miałem rację . Kątem oka obserwowałem, co panowie robili, bo akurat stanowisko było tuż naprzeciw bramy wewnętrznej między salonem a warsztatem. Po rabatach za robociznę (jest teraz jakiś program Skody oferujący do 30% zniżki na robociznę i wybrane części) wyszło lekko ponad dwie stówki. Za 15 minut roboty i dwuletnią gwarancję części pod warunkiem serwisowania w ASO. Tak się składa, że do tej pory przeglądy były robione w salonach, bo moje auto właśnie od salonu pochodzi - więc panowie sobie serwisowali, przy okazji miałem wgląd do tego, co kiedyś przy nim robili i kiedy.Zalety:
Czas - przyjazd, robota, odjazd - jak się komu spieszy to usługa jak znalazł.
Nie nasyfili w samochodzie.
Zdążyłem przeczytać gazetę.
Mam na tę część gwarancję. Tak, wiem że w sklepie kosztuje 30 czy 50 zł, a Pan Ryszard z Prandoty pewnie wziąłby niewiele za taką robotę (i zamknąłbym się może w 120 zł) ale liczył się dla mnie również czas.Wady:
Drogo.
Wysoka cena.
Mówiłem już o wygórowanej cenie? -
Witaj <!-- s:) -->.
Jakiego Fiata miałeś, który rok, jaki silnik? Mój były (moja?) to też był Fiat, nie powiem, nauczył mnie trochę z zakresu elektromechaniki pojazdów, ale co nim zjeździłem to moje .
-
Ooo, kolejny krakus, witamy <!-- s:) -->.
Może dopiszemy do regulaminu, że kto z Krakowa - pisze nazwę osiedla, albo chociaż dzielnicę, choćby jedną z tych 4 starych? Kozłówek pozdrawia!
-
pietrass: chyba mamy winowajcę nieco większego spalania niż normalne, i nie jest to bynajmniej moja noga. Wymienię czujnik temperatury cieczy (G62) i zobaczę, czy coś się pozmienia.