Witam!
Wczoraj w drodze z pracy do dziewczyny zauważyłem delikatny spadek mocy w Fabii. W głowie zaświtał mi tylko jeden pomysł - jest gorąco, powietrze rzadkie jak kupa to pewnie po prostu silnik nie dawał rady z takim gorącem - norma. Jednak po 30km takiej jazdy, kiedy rozpędziłem się na Katowickiej do 120, w Siestrzeni zapaliło się czerwone światło i zacząłem hamować. Hamowałem na wysokości "dziewczynek", udało mi się wyhamować niecałe 150m przed światłami. Odległość między tymi dwoma punktami, czyli dziewczynkami a światłami wynosi gdzieś ok 700m do kilometra. Hamulec prawie wpadł w podłogę, więc hamowanie silnikiem i jakoś się udało. Płyn nie uciekał, było wszystko ok poza siła hamowania. Jakoś się doturlałem i diagnoza po wjechaniu na kanał wyglądała tak:
Klocki hamulcowe prawie przyspawane do tarcz. Od gorąca się zacisnęły, tarły cały czas i od tego grzał się płyn hamulcowy, powodując "miękki pedał" (brzmi do dosyć dziwnie <!-- s;) -->).
Hamulce naprawiłem (wd 40 w 3 miejsca, czyli pod gumkę i w 2 korki), tłoczki odciągnięte płaskim śrubokrętem i wszystko gra, hamuje normalnie.
Historia opowiedziana, ale jest pytanie:
Jak tego uniknąć w przyszłości? Wydaje mi się że zabieg z WD40 to tylko taki przejściowy. Autem czasami jeździ moja matka a ona w takiej sytuacji zanim by w coś uderzyła to padłaby na zawał ze strachu