Sytuacja wygląda tak.
24.05 godz 16.00 - fabia oddana do serwisu na serwis olejowy+wymiana prawej tulei wahacza i zgłoszony problem z centralnym zamkiem. Przewidywany czas naprawy ok 3h.
24.05 godz 17.30 - telefon z serwisu - yyyy...mamy mały zgrzyt podczas odkręcania wahacza zerwaliśmy gwint w aluminiowym wsporniku wahacza....akurat byłem niedaleko więc wdepnąłem do serwisu, faktycznie ktoś przedobrzył i poszłoooo...efekt, wspornik do wymiany, niestety brak na magazynie, ale zamówią i jutro (tzn. dzisiaj) auto będzie do odbioru. Łaskawie pan serwisant stwierdził, że poszukają zamiennika za 3-stówki co bym nie musiał 6-stówek za nowy wspornik płacić! Pierwszy wkooorw z mojej strony - oddaję auto z nieuszkodzonym wspornikiem, panowie demolują go podczas demontażu i ja mam jeszcze płacić....pan zaczął się jąkać po zjebce i zaproponował, że zbieżności nie policzą, jakiś upust na materiały dadzą co bym nie musiał dopłacać do interesu... no ok, samochód dzisiaj do odbioru.
25.05 godz 15.00 - mój telefon do serwisu, bo oni nie raczyli się odezwać, auta nie będzie bo...części nie doszły (wkooorw drugi). po chwili rozmowy okazuje się ze pan serwisant bez mojej zgody zamówił...oryginał (wkoooorw trzeci) zjebka z mojej strony, dlaczego decyzje bez konsultacji ze mną podejmują, samochód bez mojej wiedzy drugą dobę w serwisie spędza a ja się nie mam czym poruszać mimo innych ustaleń. Pan przeprosił i zaproponował, że jakiś rabat dostanę....
Auto do odbioru jutro po południu...generalnie jestem na jutro nastawiony bojowo, a jak zobaczę na fakturze wspornik i będę musiał do niego dopłacić chociaż złotówkę to nie ręczę za siebie....jak ugryźć temat żeby wyjśc na swoję i nie dać się skroic na coś co nie było w planie i podlega wymianie z winy mechaników...??? nie odebranie samochodu i dramatyczna walka nie wchodzi w grę bo w piątek w trasę lecę i już muszę mieć samochód...
P.S. ostatnio odpuściłem, ale jak zobaczę tym razem chociaż odrobinę syfu z hali na dywanikach jak ostatnoi, to będą chłopaki szorować wnętrze samochodu na moich oczach...