Skodą do Włoch - na LPG
-
Przyszła wiosna, wielu z Was pewnie myśli już o urlopie, zastanawia się nad kierunkiem, w którym warto udać się na letni wypoczynek. Pomyślałem więc, że w paru zdaniach opiszę swoje ubiegłoroczne doświadczenie podróży do Włoch - Fabią na LPG :hyhy: <!-- s:hyhy: --> W lipcu 2015 roku wybrałem się wraz żoną do słonecznej Italii - celem naszej podróży był Półwysep Gargano, zwany często "ostrogą włoskiego buta".
Czas naszej podróży to [b]14 dni[/b], w tym czasie pokonaliśmy [b]5300 km[/b], a dzięki LPG koszt paliwa na tejże trasie wyniósł niecałe [b]1100 zł[/b]. Taniej to już chyba tylko "na stopa"
To co tu napiszę dla wielu jest pewnie oczywistą oczywistością, ale może ktoś po raz pierwszy ma planie wybrać się do Italii więc parę informacji może być przydatnych.
[b]Klimatyzacja[/b]
Posiadanie w aucie sprawnej klimatyzacji jest w mojej ocenie warunkiem koniecznym do powzięcia myśli o możliwości wyjazdu do Włoch. Nie wyobrażam sobie podróży samochodem bez klimatyzacji w warunkach, gdy temperatura powietrza na zewnątrz w godzinach wieczornych sięga w lipcu 37 stopni Celsjusza. Porządny przegląd klimatyzacji przed wyjazdem powinien stanowić punk wyjścia do ewentualnego dalszego planowania wyjazdu. Usterka klimy we Włoszech może oznaczać niemałe problemy Moja przeżyła pomyślnie wyjazd, ale padła dwa tygodnie po powrocie... :]
[b]Kraje tranzytowe a LPG[/b]
Italia nazwana jest często ojczyzną LPG. Wydawać się zatem może, że z dostępnością tego paliwa nie powinno być tam problemu. I owszem, nie ma. Warto jednak mieć na uwadze, że gaz propan-butan – [b]oznaczany w Italii jako GPL[/b] – nie jest aż tak łatwo i tak powszechnie dostępny jak w Polsce. O ile we Włoszech w okolicach większości autostrad oraz większych metropolii dostępność gazu jest raczej dobra, o tyle zjeżdżając z autostrady i udając się gdzieś na prowincję warto sprawdzić sobie wcześniej dostępność stacji oferujących możliwość zatankowania GPL. Może się bowiem okazać, że do najbliższego dystrybutora z gazem będziemy mieć kawał drogi (kilkanaście – kilkadziesiąt km).
Zanim jednak do Italii dojedziemy, trzeba przeprawić się przez kraje tranzytowe: Czechy i Austrię, albo przez Niemcy i Austrię. I tu sprawa wymaga małego przemyślenia. Droga przez Niemcy jest wyraźnie dłuższa, ale jej plusem jest to, że nie będziemy musieli kupować winietki na przejazd przez Czechy – wystarczy jedynie winietka na Austrię. Do tego dostępność LPG w Niemczech jest zdecydowanie lepsza niż w Austrii. Ja wybrałem drogę krótszą – przez Czechy i Austrię.
[b]Częstotliwość tankowań[/b]
Jak dobrze wiemy, w autach zasilanych LPG jedną z większych niedogodności jest wyraźnie mniejszy zasięg – w Fabiach mamy przeważnie butle 40 litrowe, mieszczące efektywnie 30-33 litry gazu. To natomiast – w porównaniu z nieco większym niż na bezołowiowej spalaniu – powoduje niezbyt duży zasięg. Moja stara „ef jedynka” z 80cio konnym motorem 1.4 BUD przejeżdżała na zbiorniku 350-400 km, zależnie od jakości paliwa, stylu jazdy, prędkości, pogody, wiatru itp. Tak nieduży zasięg nastręcza w tak długiej podróży sporo niedogodności. O ile bowiem we Włoszech nie ma teoretycznego problemu z dostępem do GPL, o tyle w Czechach jest z tym już nieznacznie gorzej, a [u]na austriackich stacjach paliw gaz jest produktem naprawdę deficytowym[/u] – w skali całego kraju oferuje go niewielka liczba stacji. Jeśli nie chcemy niepotrzebnie pokonywać trasy na znacznie droższej benzynie warto zastanowić się gdzie i kiedy zatankować - szczególnie pokonując odcinki przez kraje tranzytowe.
O ile wyjeżdżając z Polski z pełnym zbiornikiem gazu bez problemu przejedziemy przez Czechy na "polskim LPG", to na uwagę zasługuje kwestia tankowania gazu w Austrii. Nawet jeśli opuścilibyśmy Czechy z zatankowanym do pełna zbiornikiem gazu, nie damy rady przejechać całej Austrii i dotrzeć do pierwszej stacji z GPL we Włoszech. Trzeba też bowiem wiedzieć o tym, że wjeżdżając do Włoch od autostradą A23 (przejście graniczne Tarvisio), długi odcinek autostrady będzie prowadził tunelami przez Alpy, gdzie praktycznie nie ma stacji benzynowych, a jeśli są to nie mają w swojej ofercie autogazu. [u]Dopiero w okolicach miejscowości Undine[/u] jest pierwsza stacja, na której można zatankować gaz GPL (uwaga: we Włoszech można kupić inne rodzaju gazu: propan-butan, metan oraz gaz ziemny – każda stacja oferująca propan-butan ma na swoich szyldach wypisane hasło „GPL” – co więcej: na znakach drogowych zapowiadających stację paliw również oznaczona jest dostępność tego paliwa na danej stacji).
[b]Typy złącz / samoobsługa / stacje[/b]
W Polsce korzystamy na stacjach LPG ze złącz typu włoskiego – jadąc zatem do Italii nie musimy się martwić o zgodność posiadanego złącza do tankowania. Podobnie jest w Czechach. Jeśli jednak będziemy zmuszeni do zatankowania w Austrii (a będziemy!) – musimy wiedzieć, że obowiązuje tam złącze typu niemieckiego. Z dostępnością przejściówek na stacji bywa różnie – ja nie ryzykowałem, miałem swoją. O ile na austriackich stacjach – podobnie jak w Polsce – obowiązuje samoobsługa, o tyle [u]we Włoszech gaz tankowany jest zawsze przez obsługę stacji[/u] (za pierwszym razem tego nie wiedziałem - pracownik stacji tempem Michaela Johnsona przybiegł do dystrybutora, gdy samodzielnie podłączyłem wąż do złącza w aucie :hyhy: ). Warto też wiedzieć i pamiętać o tym, że we Włoszech jest wiele stacji paliw czynnych tylko w dzień – w godzinach wieczornych i nocnych stacje te są zamknięte całkowicie, albo obowiązuje na nich samoobsługa (opłatę uiszczamy w automacie), a w takim wypadku gazu nie zatankujemy.
[b]Opłaty drogowe[/b]
By zbyt łatwo nie popaść w euforię taniego wyjazdu do Italii należy wspomnieć o opłatach za poruszanie się po drogach, zarówno w samej Italii, jak też państwach tranzytowych. W Czechach i Austrii obowiązuje najlepszy i najtańszy sposób regulowania opłat za przejazd – winiety. Można kupić je przed wyjazdem z kraju (w PZMocie – przepłacając nieco), albo po wjeździe do danego kraju, na najbliższej stacji paliw. Nieco gorzej sytuacja wygląda we Włoszech, gdzie obowiązują opłaty na bramkach. Stawki za przejazd autostradami są wysokie i wynoszą ok. 10 EUR za 100 km. Przykładowo: za przejazd z Bolonii na Gargano (zjazd na węźle Sav Severo) przepięknie i malowniczo położoną autostradą A14 należy zapłacić 50 EUR (odcinek 500 km). Przed wyjazdem warto zaplanować sobie trasę oraz korzystając ze strony [b]Autostrade per l'Italia[/b] ([url]https://www.autostrade.it[/url]) przeliczyć koszty przejazdy danymi odcinkami autostrad, by uniknąć ewentualnego niemiłego zaskoczenia :cwaniak:
[b]Kiedy i gdzie tankować?[/b]
Pierwszy etap mojej trasy do Italii zaczynał się w Warszawie, prowadził krajową jedynką do Czech, tam na Brno i do granicy czesko-austriackiej w Mikulovie. Potem przez Austrię „klasycznie”: na Wiedeń – Gratz – Villach i do Italii: Undine – Wenecja – Padwa – i pierwsza meta w Bolonii. Opisaną tu trasę (1400 km) pokonałem jednego dnia, jadąc wyłącznie na LPG.
[list]1) PL, Warszawa – pełny zbiornik
2) PL, Mszana – 375 km, ostatnie BP w Polsce
3) A, Guntramsdorf – 342 km, BP przy autostradzie B17, kawałek za Wiedniem jadąc w kierunku Graz. Na znakach drogowych zapowiadających stację jest zaznaczona dostępność LPG na tej stacji. Gaz był tu bardzo drogi (0,91 EUR), ale nie ma wyjścia.
4) I, Colloredo – 438 km, stacja ESSO przy autostradzie A23 (okolice miejscowości Undine). Cena: 0,693 EUR.
5) I, Bolonia – 317 km, stacja Agip przy autostradzie A14. Cena: 0,646 EUR[/list][b]Dotankuj w Austrii[/b]
Między tankowaniem na stacji Guntramsdorf a pierwszą we Włoszech stacją z gazem jest spory kawałek drogi (438 km). Mi – jakimś cudem – udało się go pokonać w całości na gazie, a pokonany rekordowy! dystans świadczy o bardzo dobrej jakości nieco drogiego austriackiego gazu ze stacji w Guntramsdorf
Jadąc przez Austrię w kierunku Villach (i dalej do granicy z Włochami) jest po drodze „zakamuflowana” [u]jeszcze jedna stacja oferująca LPG[/u]. Nie widać jej jednak z autostrady oraz (z tego co pamiętam) nie ma chyba na znakach informacji, że oferuje ona propan-butan – w drodze powrotnej zjechałem tam, bo znalazłem wcześniej w necie informację, że powinni tam sprzedawać LPG.
Jak tam trafić? Jadąc autostradą A2 od Graz w kierunku Villach, około 100 km od Graz [b]na węźle autostradowym Griffen[/b] należy zjechać z autostrady. Stacja paliw nazywa się Turmöl (markowana jest przez BP) i co najważniejsze - oferuje LPG. Znajduje się w bliskim sąsiedztwie autostrady i można do niej dojechać jadąc zarówno do Włoch, jak też w drodze powrotnej, bo Austriacy robią dojazdy do stacji zawsze z obydwu kierunków. Cena gazu w lipcu 2015 wynosiła w tym miejscu 0,699 EUR.
Tym sposobem, wykonując w Austrii dwa tankowania można bez najmniejszych obaw dojechać do pierwszej we Włoszech stacji ESSO sprzedającej GPL A im w głąb Italii, tym z dostępnością GPL jest już tylko lepiej – chyba, że naszym celem jest prowincja.
[b]Gdzie znajdę stacje paliw z GPL?[/b]
Dostępność stacji paliw sprzedających GPL można sprawdzić w różnych serwisach internetowych - jednym z nich jest na przykład ten: [url]http://puglia.paginegialle.it/puglia/gargano/gpl.html[/url] - podaję link do wykazu stacji na Półwyspie Gargano. Widać, że obiektów jest niewiele, szczególnie dotyczy to tzw markowych stacji paliw (nigdy, nigdzie i pod żadnym pozorem nie tankowałem gazu na stacjach niemarkowych - myślę, że m.in. dzięki temu nigdy, nigdzie i w żadnym wypadku nie miałem problemów z działaniem instalacji LPG).
-
Super relacja !
Ja takie rozterki dot LPG miałem jak jechałem do CRO.
O ile na autostradzie nie było problemu, to w miejscowościach nadmorskich tak wesoło nie było, a było to w 2011.
W 2015 już całą trasę zrobiłem na LPG.
Najbardziej zaskoczyła mnie cena LPG w Belgii - 0,23eur w tym roku.
Taniej chyba się nie da, gdzie w Holandii było 0,67 -
Można byłoby pewnie dodać jeszcze kilka istotnych rzeczy odnośnie wyjazdu autem do Włoch. Jedną z ważniejszych kwesti jest:
[b]Nonszalancja drogowa[/b]
Podejście Włochów do kwestii przepisów ruchu drogowego przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Obrazki, których naoglądałem się w ciągu dwóch tygodni pobytu w tym kraju wprawiały mnie w coraz większe osłupienie - wydawało mi się bowiem dotąd, że na co dzień żyję w kraju i mieście, w którym wszelkie regulacje dotyczące zasad współżycia na drogach traktowane są jako zbędny dodatek do rzeczywistości.
By natomiast opisać włoską "kulturę" jazdy na usta cisną się same pejoratywne określenia :wsciekly: :cenzura: <!-- s:cenzura: --> Myślę, że nawet wybór najgorszych z nich nie byłby w stanie oddać tego, co miałem sposobność widzieć jeżdżące trochę po tym kraju. Jeśli zestawić kulturę jazdy w Niemczech czy Austrii z tym co dzieje się na włoskich drogach, wówczas nie można by nazwać tego nawet "drogowym średniowieczem". To jest po prostu drogowa epoka kamienia łupanego! W Italii niestety jeden mistrz goni drugiego, a za nimi pędzi trzeci i czwarty, a piąty na skuterze. Gdyby tylko potrafili wyprzedziliby swój własny cień, łamiąc przy tym nie tylko wszelkie możliwe wyrażone znakami zakazy wynikające z kodeksu drogowego i zdrowego rozsądku, ale też prawa fizyki. W załączeniu zdjęcie fury jednego z takich mistrzów - jeśli ktoś ma wątpliwość: to coś jeździło
Dla Włocha na drodze nie ma rzeczy niemożliwych. Przepisy są łamane wszędzie, przez wszystkich, na wszelkie sposoby! Wyprzedzanie na autostradzie pasem awaryjnym - żaden problem. Na przejściu dla pieszych prędzej cię rozjadą niż ktokolwiek zatrzyma się byś mógł przejść. Wymuszanie pierwszeństwa przejazdu - norma. Kierunkowskazy wraz z pasami bezpieczeństwa - najmniej potrzebne wyposażenie auta włoskiego kierowcy. A jeśli już zostanie użyte to będzie migać dla ozdoby przez kolejnych kilka kilometrów.
Jazda bez świateł i to po zmroku lub w tunelu - dla Włocha normalka! I to nawet gdy jedzie on centralnie w kierunku stojącego patrolu karabinierów, którzy abnegata wnet zatrzymują. Rażące przekraczanie prędkości w miejscach skrajnie niebezpiecznych - chleb powszedni. Zatrzymywanie się w miejscach zabronionych, włącznie z górskimi serpentynami - Włoch potrafi (i to nie tylko zatrzymać się, ale też cofać)! Dzieci przewożone samochodami biegają po ich wnętrzu, a często jadą przewieszone przez otwarte okno przednich drzwi pasażera (oczywiście o jakichkolwiek pasach nie ma mowy).
Hitem numer 1 w moim rankingu włoskiej nonszalancji drogowej jest jednak wyprzedanie na zakazach wyrażonych wszelkimi możliwymi i znanymi powszechnie w cywilizowanym świecie znakami, i to w miejscach skrajnie niebezpiecznych: przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia, na zakręcie, na ciasnej wąskiej drodze, w tunelu, czy na [u]górskich serpentynach poskręcanych bardziej niż włoskie spaghetti na obiadowym talerzu[/u]!
Niestety - takie są drogowe realia Włoch. Ale i tak spodobało mi się w tym kraju...