byłem dzis u mechanika diagnoza po podniesieniu auta i wykazie na vag:
tu cytuję słowa mechanika:
"gubi pan płyn z przekładni, uszkodzona przekładania, nowa 1600zł + 300zł robota, regeneracja przekładni nie ma sensu bo po 10tyś znowu się posypie"
lekko jestem podłamany, czujnik to 100zł a tu prawie 2tyś!!!
teraz pyt: czy naprawdę warto dokładać 3x razy wiecej i kupić nówkę czy zaryzkować i wziaść regenerowaną... ryzyk fizyk a jak na regenerowanej pojeżdzę 50tyś!?