Witaj na forum Fabia Club Polska

Skodą do Włoch - na LPG

Temat utworzony · 3 Posty · 5046 Wyświetlenia
  • Przyszła wiosna, wielu z Was pewnie myśli już o urlopie, zastanawia się nad kierunkiem, w którym warto udać się na letni wypoczynek. Pomyślałem więc, że w paru zdaniach opiszę swoje ubiegłoroczne doświadczenie podróży do Włoch - Fabią na LPG :hyhy: <!-- s:hyhy: --> W lipcu 2015 roku wybrałem się wraz żoną do słonecznej Italii - celem naszej podróży był Półwysep Gargano, zwany często "ostrogą włoskiego buta".

    Czas naszej podróży to [b]14 dni[/b], w tym czasie pokonaliśmy [b]5300 km[/b], a dzięki LPG koszt paliwa na tejże trasie wyniósł niecałe [b]1100 zł[/b]. Taniej to już chyba tylko "na stopa" 🙂

    To co tu napiszę dla wielu jest pewnie oczywistą oczywistością, ale może ktoś po raz pierwszy ma planie wybrać się do Italii więc parę informacji może być przydatnych.

    [b]Klimatyzacja[/b]

    Posiadanie w aucie sprawnej klimatyzacji jest w mojej ocenie warunkiem koniecznym do powzięcia myśli o możliwości wyjazdu do Włoch. Nie wyobrażam sobie podróży samochodem bez klimatyzacji w warunkach, gdy temperatura powietrza na zewnątrz w godzinach wieczornych sięga w lipcu 37 stopni Celsjusza. Porządny przegląd klimatyzacji przed wyjazdem powinien stanowić punk wyjścia do ewentualnego dalszego planowania wyjazdu. Usterka klimy we Włoszech może oznaczać niemałe problemy 😉 Moja przeżyła pomyślnie wyjazd, ale padła dwa tygodnie po powrocie... :]

    [b]Kraje tranzytowe a LPG[/b]

    Italia nazwana jest często ojczyzną LPG. Wydawać się zatem może, że z dostępnością tego paliwa nie powinno być tam problemu. I owszem, nie ma. Warto jednak mieć na uwadze, że gaz propan-butan – [b]oznaczany w Italii jako GPL[/b] – nie jest aż tak łatwo i tak powszechnie dostępny jak w Polsce. O ile we Włoszech w okolicach większości autostrad oraz większych metropolii dostępność gazu jest raczej dobra, o tyle zjeżdżając z autostrady i udając się gdzieś na prowincję warto sprawdzić sobie wcześniej dostępność stacji oferujących możliwość zatankowania GPL. Może się bowiem okazać, że do najbliższego dystrybutora z gazem będziemy mieć kawał drogi (kilkanaście – kilkadziesiąt km).

    Zanim jednak do Italii dojedziemy, trzeba przeprawić się przez kraje tranzytowe: Czechy i Austrię, albo przez Niemcy i Austrię. I tu sprawa wymaga małego przemyślenia. Droga przez Niemcy jest wyraźnie dłuższa, ale jej plusem jest to, że nie będziemy musieli kupować winietki na przejazd przez Czechy – wystarczy jedynie winietka na Austrię. Do tego dostępność LPG w Niemczech jest zdecydowanie lepsza niż w Austrii. Ja wybrałem drogę krótszą – przez Czechy i Austrię.

    [b]Częstotliwość tankowań[/b]

    Jak dobrze wiemy, w autach zasilanych LPG jedną z większych niedogodności jest wyraźnie mniejszy zasięg – w Fabiach mamy przeważnie butle 40 litrowe, mieszczące efektywnie 30-33 litry gazu. To natomiast – w porównaniu z nieco większym niż na bezołowiowej spalaniu – powoduje niezbyt duży zasięg. Moja stara „ef jedynka” z 80cio konnym motorem 1.4 BUD przejeżdżała na zbiorniku 350-400 km, zależnie od jakości paliwa, stylu jazdy, prędkości, pogody, wiatru itp. Tak nieduży zasięg nastręcza w tak długiej podróży sporo niedogodności. O ile bowiem we Włoszech nie ma teoretycznego problemu z dostępem do GPL, o tyle w Czechach jest z tym już nieznacznie gorzej, a [u]na austriackich stacjach paliw gaz jest produktem naprawdę deficytowym[/u] – w skali całego kraju oferuje go niewielka liczba stacji. Jeśli nie chcemy niepotrzebnie pokonywać trasy na znacznie droższej benzynie warto zastanowić się gdzie i kiedy zatankować - szczególnie pokonując odcinki przez kraje tranzytowe.

    O ile wyjeżdżając z Polski z pełnym zbiornikiem gazu bez problemu przejedziemy przez Czechy na "polskim LPG", to na uwagę zasługuje kwestia tankowania gazu w Austrii. Nawet jeśli opuścilibyśmy Czechy z zatankowanym do pełna zbiornikiem gazu, nie damy rady przejechać całej Austrii i dotrzeć do pierwszej stacji z GPL we Włoszech. Trzeba też bowiem wiedzieć o tym, że wjeżdżając do Włoch od autostradą A23 (przejście graniczne Tarvisio), długi odcinek autostrady będzie prowadził tunelami przez Alpy, gdzie praktycznie nie ma stacji benzynowych, a jeśli są to nie mają w swojej ofercie autogazu. [u]Dopiero w okolicach miejscowości Undine[/u] jest pierwsza stacja, na której można zatankować gaz GPL (uwaga: we Włoszech można kupić inne rodzaju gazu: propan-butan, metan oraz gaz ziemny – każda stacja oferująca propan-butan ma na swoich szyldach wypisane hasło „GPL” – co więcej: na znakach drogowych zapowiadających stację paliw również oznaczona jest dostępność tego paliwa na danej stacji).

    [b]Typy złącz / samoobsługa / stacje[/b]

    W Polsce korzystamy na stacjach LPG ze złącz typu włoskiego – jadąc zatem do Italii nie musimy się martwić o zgodność posiadanego złącza do tankowania. Podobnie jest w Czechach. Jeśli jednak będziemy zmuszeni do zatankowania w Austrii (a będziemy!) – musimy wiedzieć, że obowiązuje tam złącze typu niemieckiego. Z dostępnością przejściówek na stacji bywa różnie – ja nie ryzykowałem, miałem swoją. O ile na austriackich stacjach – podobnie jak w Polsce – obowiązuje samoobsługa, o tyle [u]we Włoszech gaz tankowany jest zawsze przez obsługę stacji[/u] (za pierwszym razem tego nie wiedziałem - pracownik stacji tempem Michaela Johnsona przybiegł do dystrybutora, gdy samodzielnie podłączyłem wąż do złącza w aucie :hyhy: ). Warto też wiedzieć i pamiętać o tym, że we Włoszech jest wiele stacji paliw czynnych tylko w dzień – w godzinach wieczornych i nocnych stacje te są zamknięte całkowicie, albo obowiązuje na nich samoobsługa (opłatę uiszczamy w automacie), a w takim wypadku gazu nie zatankujemy.

    [b]Opłaty drogowe[/b]

    By zbyt łatwo nie popaść w euforię taniego wyjazdu do Italii należy wspomnieć o opłatach za poruszanie się po drogach, zarówno w samej Italii, jak też państwach tranzytowych. W Czechach i Austrii obowiązuje najlepszy i najtańszy sposób regulowania opłat za przejazd – winiety. Można kupić je przed wyjazdem z kraju (w PZMocie – przepłacając nieco), albo po wjeździe do danego kraju, na najbliższej stacji paliw. Nieco gorzej sytuacja wygląda we Włoszech, gdzie obowiązują opłaty na bramkach. Stawki za przejazd autostradami są wysokie i wynoszą ok. 10 EUR za 100 km. Przykładowo: za przejazd z Bolonii na Gargano (zjazd na węźle Sav Severo) przepięknie i malowniczo położoną autostradą A14 należy zapłacić 50 EUR (odcinek 500 km). Przed wyjazdem warto zaplanować sobie trasę oraz korzystając ze strony [b]Autostrade per l'Italia[/b] ([url]https://www.autostrade.it[/url]) przeliczyć koszty przejazdy danymi odcinkami autostrad, by uniknąć ewentualnego niemiłego zaskoczenia :cwaniak:

    [b]Kiedy i gdzie tankować?[/b]

    Pierwszy etap mojej trasy do Italii zaczynał się w Warszawie, prowadził krajową jedynką do Czech, tam na Brno i do granicy czesko-austriackiej w Mikulovie. Potem przez Austrię „klasycznie”: na Wiedeń – Gratz – Villach i do Italii: Undine – Wenecja – Padwa – i pierwsza meta w Bolonii. Opisaną tu trasę (1400 km) pokonałem jednego dnia, jadąc wyłącznie na LPG.

    [list]1) PL, Warszawa – pełny zbiornik
    2) PL, Mszana – 375 km, ostatnie BP w Polsce
    3) A, Guntramsdorf – 342 km, BP przy autostradzie B17, kawałek za Wiedniem jadąc w kierunku Graz. Na znakach drogowych zapowiadających stację jest zaznaczona dostępność LPG na tej stacji. Gaz był tu bardzo drogi (0,91 EUR), ale nie ma wyjścia.
    4) I, Colloredo – 438 km, stacja ESSO przy autostradzie A23 (okolice miejscowości Undine). Cena: 0,693 EUR.
    5) I, Bolonia – 317 km, stacja Agip przy autostradzie A14. Cena: 0,646 EUR[/list]

    [b]Dotankuj w Austrii[/b]

    Między tankowaniem na stacji Guntramsdorf a pierwszą we Włoszech stacją z gazem jest spory kawałek drogi (438 km). Mi – jakimś cudem – udało się go pokonać w całości na gazie, a pokonany rekordowy! dystans świadczy o bardzo dobrej jakości nieco drogiego austriackiego gazu ze stacji w Guntramsdorf 🆒

    Jadąc przez Austrię w kierunku Villach (i dalej do granicy z Włochami) jest po drodze „zakamuflowana” [u]jeszcze jedna stacja oferująca LPG[/u]. Nie widać jej jednak z autostrady oraz (z tego co pamiętam) nie ma chyba na znakach informacji, że oferuje ona propan-butan – w drodze powrotnej zjechałem tam, bo znalazłem wcześniej w necie informację, że powinni tam sprzedawać LPG.

    Jak tam trafić? Jadąc autostradą A2 od Graz w kierunku Villach, około 100 km od Graz [b]na węźle autostradowym Griffen[/b] należy zjechać z autostrady. Stacja paliw nazywa się Turmöl (markowana jest przez BP) i co najważniejsze - oferuje LPG. Znajduje się w bliskim sąsiedztwie autostrady i można do niej dojechać jadąc zarówno do Włoch, jak też w drodze powrotnej, bo Austriacy robią dojazdy do stacji zawsze z obydwu kierunków. Cena gazu w lipcu 2015 wynosiła w tym miejscu 0,699 EUR.

    Tym sposobem, wykonując w Austrii dwa tankowania można bez najmniejszych obaw dojechać do pierwszej we Włoszech stacji ESSO sprzedającej GPL 🙂 A im w głąb Italii, tym z dostępnością GPL jest już tylko lepiej – chyba, że naszym celem jest prowincja.

    [b]Gdzie znajdę stacje paliw z GPL?[/b]

    Dostępność stacji paliw sprzedających GPL można sprawdzić w różnych serwisach internetowych - jednym z nich jest na przykład ten: [url]http://puglia.paginegialle.it/puglia/gargano/gpl.html[/url] - podaję link do wykazu stacji na Półwyspie Gargano. Widać, że obiektów jest niewiele, szczególnie dotyczy to tzw markowych stacji paliw (nigdy, nigdzie i pod żadnym pozorem nie tankowałem gazu na stacjach niemarkowych - myślę, że m.in. dzięki temu nigdy, nigdzie i w żadnym wypadku nie miałem problemów z działaniem instalacji LPG).

  • Super relacja !

    Ja takie rozterki dot LPG miałem jak jechałem do CRO.
    O ile na autostradzie nie było problemu, to w miejscowościach nadmorskich tak wesoło nie było, a było to w 2011.
    W 2015 już całą trasę zrobiłem na LPG.
    Najbardziej zaskoczyła mnie cena LPG w Belgii - 0,23eur w tym roku.
    Taniej chyba się nie da, gdzie w Holandii było 0,67

  • Można byłoby pewnie dodać jeszcze kilka istotnych rzeczy odnośnie wyjazdu autem do Włoch. Jedną z ważniejszych kwesti jest:

    [b]Nonszalancja drogowa[/b]

    Podejście Włochów do kwestii przepisów ruchu drogowego przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Obrazki, których naoglądałem się w ciągu dwóch tygodni pobytu w tym kraju wprawiały mnie w coraz większe osłupienie - wydawało mi się bowiem dotąd, że na co dzień żyję w kraju i mieście, w którym wszelkie regulacje dotyczące zasad współżycia na drogach traktowane są jako zbędny dodatek do rzeczywistości.

    By natomiast opisać włoską "kulturę" jazdy na usta cisną się same pejoratywne określenia :wsciekly: :cenzura: <!-- s:cenzura: --> Myślę, że nawet wybór najgorszych z nich nie byłby w stanie oddać tego, co miałem sposobność widzieć jeżdżące trochę po tym kraju. Jeśli zestawić kulturę jazdy w Niemczech czy Austrii z tym co dzieje się na włoskich drogach, wówczas nie można by nazwać tego nawet "drogowym średniowieczem". To jest po prostu drogowa epoka kamienia łupanego! W Italii niestety jeden mistrz goni drugiego, a za nimi pędzi trzeci i czwarty, a piąty na skuterze. Gdyby tylko potrafili wyprzedziliby swój własny cień, łamiąc przy tym nie tylko wszelkie możliwe wyrażone znakami zakazy wynikające z kodeksu drogowego i zdrowego rozsądku, ale też prawa fizyki. W załączeniu zdjęcie fury jednego z takich mistrzów - jeśli ktoś ma wątpliwość: to coś jeździło

    Dla Włocha na drodze nie ma rzeczy niemożliwych. Przepisy są łamane wszędzie, przez wszystkich, na wszelkie sposoby! Wyprzedzanie na autostradzie pasem awaryjnym - żaden problem. Na przejściu dla pieszych prędzej cię rozjadą niż ktokolwiek zatrzyma się byś mógł przejść. Wymuszanie pierwszeństwa przejazdu - norma. Kierunkowskazy wraz z pasami bezpieczeństwa - najmniej potrzebne wyposażenie auta włoskiego kierowcy. A jeśli już zostanie użyte to będzie migać dla ozdoby przez kolejnych kilka kilometrów.

    Jazda bez świateł i to po zmroku lub w tunelu - dla Włocha normalka! I to nawet gdy jedzie on centralnie w kierunku stojącego patrolu karabinierów, którzy abnegata wnet zatrzymują. Rażące przekraczanie prędkości w miejscach skrajnie niebezpiecznych - chleb powszedni. Zatrzymywanie się w miejscach zabronionych, włącznie z górskimi serpentynami - Włoch potrafi (i to nie tylko zatrzymać się, ale też cofać)! Dzieci przewożone samochodami biegają po ich wnętrzu, a często jadą przewieszone przez otwarte okno przednich drzwi pasażera (oczywiście o jakichkolwiek pasach nie ma mowy).

    Hitem numer 1 w moim rankingu włoskiej nonszalancji drogowej jest jednak wyprzedanie na zakazach wyrażonych wszelkimi możliwymi i znanymi powszechnie w cywilizowanym świecie znakami, i to w miejscach skrajnie niebezpiecznych: przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia, na zakręcie, na ciasnej wąskiej drodze, w tunelu, czy na [u]górskich serpentynach poskręcanych bardziej niż włoskie spaghetti na obiadowym talerzu[/u]!

    Niestety - takie są drogowe realia Włoch. Ale i tak spodobało mi się w tym kraju... 🙂